czwartek, 26 lipca 2018

Zostawić Islandię, Hubert Klimko-Dobrzaniecki

Po "Zostawić Islandię" sięgnęłam zachwycona wcześniej czytanymi książkami autora. Spodziewałam się Islandii, nie przewodnika oczywiście, ale historii związanych z miejscem, opowieści o ludziach, pracy, warunkach życia. Islandii tu jednak jak na lekarstwo, parę opisów dróg i podróż dookoła wyspy, ale ludzie już głównie napływowi, a gros książki zajmują osobiste historie autora - autobiograficzne, ale takie, które mogłyby wydarzyć się wszędzie. Dobrzanieckiemu udało się zostawić Islandię, w książce jej nie ma. 


 

Sama biografia pisarza dość ciekawa, szczególnie droga na Islandię ze wszystkimi przeszkodami, bo ta powrotna i banialuki o ślubie są po prostu nudne. Wcześniej jest kilka niezłych anegdot i nie najgorszych opowieści, ale brak im wspólnego tematu. Na siłę można by założyć, że tematem jest prowincja, bycie prowincjuszem i początki, choć tu już pojawia się problem natury logicznej, bo tytuł sugeruje zakończenia.  Klimko-Dobrzaniecki uwodzi językiem, jest urodzonym gawędziarzem, ale nawet to nie wystarczy jeśli brak tematu.

 

Autor: Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Tytuł: Zostawić Islandię
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2016

piątek, 20 lipca 2018

Ludzie na dzrewach, Hanya Yanagihara


"Ludzie na drzewach" to debiut Yanagihary. Książka została wydana w 2013, dwa lata przed "Małym życiem", które u nas biło rekordy popularności i widać, w tej powieści 18 lat pracy pisarki, włożonej w przygotowanie i pisanie "Ludzi..."



Niemieckie motto: "Lust zu fabulieren" i zarys kompozycyjny nieodparcie kojarzą się z "Doktorem Faustusem" Tomasza Manna. Rolę bezpośredniego komentarza przyjaciela zajmują przypisy, którymi dr Kubodera opatrzył autobiografię spisaną przez Nortona Perinę, ale ten chwyt pozwolił uzyskać efekt autentyczności, tak dalece, że niejednokrotnie ma się ochotę sięgnąć do cytowanych dzieł czy choćby internetu, żeby sprawdzić osiągnięcia wymienianych osób. Mistyfikacja, bazująca na przypisach, cytowaniu dzieł, uściślaniu dat, dopowiadaniu nazwisk uczonych jest doskonała.
Zarys akcji i zakończenie poznajemy na wstępie z dwu notatek prasowych opublikowanych rzekomo przez Associated Press, pierwsza lakonicznie informuje o aresztowaniu i skazaniu noblisty Nortona Periny, druga zaś o jego zaginięciu po opuszczeniu więzienia. Tak więc zakończenie poznajemy na początku, nie ono jest więc najistotniejszym elementem powieści Yanagihary.
Postać głównego bohatera - Nortona Periny jest wzorowana na Danielu Gajdusku, badaczu plemion Papui-Nowej Gwinei, odkrywcy choroby kuru i prionów, za które to odkrycia otrzymał nagrodę Nobla. Powieściowy Perina bada plemię zamieszkujące wyspę Ivu-Ivu, na której odkrywa istnienie nieśmiertelnych i syndrom Seleny, za które także otrzymuje nagrodę Nobla i podobnie jak pierwowzór adoptuje dużą grupę dzieci, by po oskarżeniach o nadużycia seksualne trafić do więzienia.
Biografia Periny to jednak w największej mierze biografia naukowca. Yanagihara celnie portretuje ten świat zawiści, oskarżeń, jałowych polemik, walk o stanowiska, laboratoria i fundusze, ale także poszukiwania prowadzone często na oślep i odkrycia, będące dziełem przypadku. Badania wcale nie są gwarancją sukcesu, tak jak nie były w przypadku Gajduska/ Periny. Szczęśliwy traf, znalezienie się w odpowiednim miejscu mogło otworzyć drogę do odkryć. Dopiero połączenie obserwacji lokalnych plemiennych zwyczajów, mitów i wierzeń wskazywało kierunek prowadzenia badań. W pewnym sensie Perina był nie tylko lekarzem, ale i antropologiem, choć obserwował bardzo wąski wycinek świata Ivu-Ivu.
Świat U-Ivu i Ivu-Ivu wykreowała autorka z niezwykłą pieczołowitością. Stworzyła wiarygodną topografię obu wysp, klimat, roślinność: owoce, drzewa, kwiaty, liany, zwierzęta nadając im nawet lokalne nazwy i dopiero w tak misternie  skonstruowany świat wprowadziła ludzi. Nie poprzestała na tym, obie wyspy mają nawet swoją historię, w którą wpisała biografie najstarszych mieszkańców, co pozwoliło określić ich rzeczywisty wiek. To właśnie odkrycie ponadprzeciętnej długości życia w połączeniu z lokalnymi zwyczajami i mitami stało się w powieści kluczem odkrycia zagadki nieśmiertelności. Najstarszy mit białego człowieka, marzenie Fausta ziściło się na Ivu-Ivu. Jednak cena była straszna, nie tylko dla długowiecznych, cenę zapłaciła wyspa i cała lokalna społeczność. Nie tylko wytępiono żółwie, którym tubylcy zawdzięczali młodość, biali najeźdźcy dostosowali cały świat wyspy do swoich potrzeb niszcząc, wycinając, karczując, eksploatując, burząc lokalne stosunki. Nawet lokalny język, także stworzony na potrzeby powieści, został zastąpiony kulawą angielszczyzną. Ze starego świata nie ocalało w starciu z białym złem nic. Co w zamian?  Wyzysk, zrujnowane środowisko, przemoc, nędza i alkohol. Współczesna antropologia dostrzega skutki swoich działań, głos Yanagihary jest głosem oskarżycielskim, nie ma tu już "bajek " o misji cywilizacyjnej białego człowieka, jakie opowiadano wcześniej.
Dla białych świat Ivu jest obcy, przeraża, ale i fascynuje. Jest obiektem badań, skarbnicą mitów, niespodzianką. Odkrywaniu go towarzyszy zmęczenie, fizyczne i psychiczne i stała niepewność czy dobrze rozumie się słowa wypowiadane w lokalnym narzeczu, ludzi i zwyczaje, bo być może sens jest zupełnie inny niż ten nadawany przez obcego obserwatora. Starcie kultur, porównania i oceny są nieuniknione, a obserwacje mogą być szokujące, tak jak obrzęd inicjacji obserwowany przez Nortona. Kwestia zrozumienia jest kluczowa, ale dotyczy nie tylko kontaktu z inną kulturą, ale i z ludźmi z najbliższego kręgu. Norton stale doświadcza poczucia obcości, najpierw nie rozumie rodziców, później brata bliźniaka, intencji badacza, który pomaga mu w karierze, czy antropologa, z którym ściśle współpracuje, w końcu własnych adoptowanych dzieci. Im mniej rozumie ludzi, którzy go otaczają, tym większy odczuwa do nich pociąg. Szczególną rolę odgrywają w jego życiu mężczyźni: brat, antropolog Paul Tallent i adoptowany syn Viktor, któremu przybrany ojciec funduje "obrzęd inicjacyjny" jak na Ivu-Ivu, wprowadzając do zachodniego świata nieakceptowane w nim zwyczaje i krzywdząc chłopca. Inna rzecz, że to co potępione w jednej kulturze może być normą w innej.
Na okładki obu książek Yanagihary w wydaniach anglojęzycznych trafiły zdjęcia Paula Hujara, artysty, kontestatora i zdeklarowanego geja. Obie książki poruszają temat miłości homoseksualnej, więc okładki to czytelna deklaracja i temat, który autorka stale porusza. Na szczęcie dla "Ludzi na drzewach" w tej książce nie tylko ten temat. Lista zagadnień jest dłuższa.  Bardzo dobra powieść, dopracowana pod każdym względem i "Ludzi na drzewach" polecam równie gorąco, jak odradzałam "Małe życie". Tym razem Yanagihara nie szokuje na siłę i nie wymusza aprobaty litością dla bohatera.

Autor: Hanya Yanagihara
Tytuł: Ludzie na drzewach
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017

środa, 18 lipca 2018

Euforia, Lily King


No cóż, "Euforia" euforii nie wzbudza. Zderzenie trzech różnych osobowości pionierów antropologii mogło być popisem prozatorskim, niestety książka Lily King zamiast powieścią o początkach badań antropologicznych jest melodramatem opartym na zgrany schemacie jak z Sienkiewicza: ich dwóch, ona jedna. 




Zaczyna się nieźle, przez chwilę można nawet liczyć na więcej, niestety złudzenia czytelnika autorka szybko rozwiewa. Wątki dotyczące badań, sposobu ich prowadzenia szybko ją nudzą nie dowiemy się więc o nich niczego. Nie posmakujemy Nowej Gwinei. Nawet krajobrazy, klimat i badane ludy nie zostały sportretowane. O zwyczajach, obrzędach, życiu codziennym nie dowiemy się niemal niczego.
W przedmowie Lily Kong deklaruje, że książka nawiązuje do fragmentu życia legendy antropologii - Margaret Mead i na deklaracji się kończy. Najlepsza jest okładka, za nią wielkie brawa. 


Autor: Lily King
Tytuł: Euforia
Tłumaczenie: Ewa Ledóchowicz
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2016

środa, 11 lipca 2018

Aleja Narodowa, Jaroslav Rudis


Aleja Narodowa jest dla Czechów tym, czym dla nas jest Stocznia Gdańska, to tam zaczęła się aksamitna rewolucja i oczywiście byli tam wszyscy, jeżeli nie wszyscy Czesi, to wszyscy prażanie. 


Vandam, bohater Rudiša, oczywiście też, mało tego - to on zadał pierwszy cios, od którego wszystko się zaczęło.

Vandam uwielbia filmowego Vandama, stąd ten pseudonim, ćwiczy, robi 200 pompek, bo siła jest ważna. Vandam nie może być słaby, miękki i przewrażliwiony, bo to niemęskie, a on jest prawdziwym facetem. Ceni też dobrą "ręczną robotę" czyli mordobicie i chętnie udziela takich "lekcji o życiu" starannie dobierając przeciwników. Takich rad dotyczących siły, ćwiczeń i charakteru udziela w myślach swojemu nastoletniemu synowi. W myślach, bo po pierwsze książka ma formę monologu, po drugie Vandam nie ma kontaktu z synem jako kryminalista po wyroku. 

Kim zatem jest Vandam? Nie, Vandam nie jest "naziolem", jemu nie przeszkadzają inni o ile "nie robią syfu", a jeżeli robią dostają "lekcję o życiu", bo cierpliwość ma swoje granice. Nie, Vandam jest czeskim patriotą i bił się za ojczyznę, choć nie wiadomo w końcu po której stronie barykady stał na Alei Narodowej, bo mimo swojej siły czasem przegrywa i wtedy szybko zmienia "zeznania".
Granica pomiędzy patriotyzmem a nacjonalizmem jest cienka. Rudiš pyta czy umiłowanie porządku, kult siły, "rzymskie pozdrowienia" i autokreacja na pokaz to już nacjonalizm. Jeżeli dochodzi do tego brak tolerancji i szukanie pretekstów do  "ręcznej roboty" i udzielania "lekcji o życiu"...

Manifest Rudiša to też rozprawa z Czechami. "Aleja... " to kondensat czeskich lęków, wręcz fobii, uprzedzeń i nadziei, których wyrazicielem jest Vandam. A sami Czesi są zdaniem autora jak główny bohater jego książki: nijacy i zmienni, zwłaszcza kiedy muszą wybierać. Z tego wszystkiego kpi Rudis, ale to gorzka ironia.



„Czech pokonał Czecha. Spoko. Nie pierwszy, nie ostatni raz. Czesi są mądrzy. Nie mówię, przemądrzali, tylko mądrzy. I tak w kółko. Jesteśmy rozerwani na pół. Jesteśmy Europejczykami. Jesteśmy Antyeuropejczykami. Jesteśmy wkurwieni. Szczerzymy się. Jesteśmy rozgoryczonymi patriotami. Jesteśmy lewakami. Nie chodzimy do kościoła. Ale wierzymy w świętego Mikołaja. Zawsze jesteśmy gdzieś tylko do połowy.”

Autor: Jaroslav Rudiš
Tytuł: Aleja Narodowa
Tłumaczenie: Katarzyna Dudzic-Grabińska
Wydawnictwo: Książkowe klimaty
Data wydania: 2016

"Życie przed sobą" Romain Gary

  Za "Życie przed sobą" Romain Gary otrzymał nagrodę Goncourtów. Po raz drugi otrzymał nagrodę, którą można otrzymać tylko raz ...