20 lutego 1862 r. zmarł na tyfus 12-letni syn
prezydenta Abrahama Lincolna. Akcja nagrodzonej w 2017 r. Man Booker Prize
powieści George'a Saundersa rozgrywa się już po pogrzebie chłopca, w ciągu
jednaj nocy 25 lutego na cmentarzu na Dębowym Wzgórzu.
Bardo to w buddyzmie stan przejściowy pomiędzy
śmiercią a kolejnymi narodzinami. Dębowe Wzgórze zasiedlają właśnie takie
istoty, posiadające własne ciało, zdolne do życia zmysłowego i intelektualnego,
jednak w przeciwieństwie do teorii buddyjskiej uwięzione w obrębie cmentarza.
Nie tylko w tej kwestii Saunders odszedł od buddyzmu, tworząc wizję uniwersalną
dla wielu kultur i religii i to "życie po życiu" ściśle związał z
biografiami swoich fikcyjnych bohaterów. To, co łączy wszystkich mieszkańców
Dębowego Wzgórza, to niegotowość na śmierć, przyjmują więc formy, będące
odbiciem ich ostatnich pragnień i trosk np. jednej z kobiet stale towarzyszą
jej trzy żyjące ciągle jeszcze córki, o które kobieta się martwi. Duchy
Saundersa to cały ludzki kosmos z jego wielkością i nędzą, miłością, zawiścią,
nigdy nie wyrażonymi żalami i pokutą, czasem za czyny, które w świecie żywych
nie uchodziły za złe.
Kiedy nocą 25 lutego na cmentarz powraca Abraham
Lincoln otacza go taki właśnie rój duchów, komentujących, opowiadających własne
historie, złaknionych zrozumienia i usiłujących wpływać na czyny żywych. Ta
rozpisana na glosy historia właściwie przypomina dramat, ze świetnym chwytem:
patos i tragizm wypowiedzi raz po raz przełamywany jest, jak u Szekspira,
humorem, wynikającym z języka bohaterów. Każda z postaci mówi zresztą inaczej,
część z liryzmem, część z patosem, trafiają się archaizmy, zdumiewające zwroty,
błędy i wulgaryzmy. Wszystko tu jest, bo to odbicie realnego świata. Są więc i
podziały np. część cmentarza dla "Smoluszków" z nieprzekraczalną jak
za życia granicą i różnice społeczne, i echa Wojny Secesyjnej w przytaczanych
fragmentach tekstów historycznych, biografii, listów, czasem jak przyznał autor
przez niego samego tworzonych na potrzeby książki. Sprzeczne relacje świadków i
fałszywe dokumenty to doskonałe podsumowanie mitu "prawdy
historycznej", bo to fikcja zdaniem Saundersa może być lepszym nośnikiem
prawdy o czasach i ich atmosferze niż stosy rzeczywiście historycznych
dokumentów. Właśnie fikcja, bo to ona oddaje emocje i nastroje.
Tak więc pierwsza powieść Saundersa jest kompilacją
postaci historycznych i fikcyjnych, zawsze jednak subiektywnych w swoich
osądach i w rzeczywistości niezdolnych do porozumienia, bo zamkniętych w swoich
przeżyciach, mówiących tylko o sobie i głuchych na głosy innych. Ta
"osobność" to właśnie czyściec, a jedynym wyzwoleniem z niego jest
posłuchanie innych i prawda, jeśli zdoła się ją dojrzeć/usłyszeć, a nie wszyscy
chcą usłyszeć prawdę z ust Williego Lincolna.
"Lincoln w Bardo" to historia inspirowana
prawdziwymi wydarzeniami, ale zaskakująca swoją nowatorską formą powieści bez
narratora, niemal dramatyczną konstrukcją i połączeniem horroru, burleski,
fantasy i powieści historycznej. Jednak
już po pierwszym szoku wywołanym zderzeniem z zaskakującą formą do głosu
dochodzą treści. A najistotniejszymi treściami są dla Saundersa empatia i
współczucie. Owocują odrzuceniem egocentryzmu, poznaniem prawdy (czasem innej
niż ta własna) i zjednoczeniem w działaniu. A to już daje wolność.
Autor: George Saunders
Tytuł: Lincoln w Bardo
Tłumaczenie: Michał Kłobukowski
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018
Tytuł: Lincoln w Bardo
Tłumaczenie: Michał Kłobukowski
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2018