Powieść Antrima rozpoczyna się od obalenia starego
porządku, po którym ma nastąpić nowy ład. Tym aktem założycielskim jest jednak
mord, którego z niewyjaśnionych przyczyn dokonano na burmistrzu miasta. Budowanie
nowego świata to jednak chaos, któremu odpowiada chaos samego tekstu Antrima.
Pierwszoosobowy narrator (tytułowy pan Robinson) niczego nie wyjaśnia, raczej
zaciemnia obraz własnym subiektywizmem.
Lincz i ćwiartowanie ciała burmistrza rozpoczyna
serie absurdów zarówno na poziomie rzeczywistości jak i narracji. Rzeczywistość
przeradza się we własne zaprzeczenie, a ćwiartowaniu ciała odpowiada
szatkowanie tekstu na poziomie języka, narracji i konwencji literackich. Jednak
wprowadzenie poetyki surrealizmu, groteski i farsy do niczego w rzeczywistości
nie prowadzi. Jedynie potęguje wrażenie chaosu i braku panowania nad literacką
materią, ale poza tym nie działa. Pozostaje z tego bigosu, dodajmy, że bigos to
wszystko, co szatkowane, ledwie etykietka "eksperymentu", który
niestety nie jest udany. Nudzi i właściwie niczego nie wnosi, choć ma wielkie
pretensje do objawień o upadku świata.
I tylko na poziomie obrazu upadku świata można w
ogóle mówić o jakimkolwiek, choć płytkim znaczeniu powieści Antrima. Społeczne obserwacje są
wprawdzie przerysowane go groteski, ale jednak układają się w karykaturalny portret
Ameryki. Nic tu nie jest w porządku, ale ludzie udają, że wszystko jest O.K. Jakie
to amerykańskie. Nie mniej niż powszechna militaryzacja (tu ukazana jako
tworzenie z domu twierdzy) i nie mniej powszechny upadek nauki (książek używa
się jako detonatorów). Wiedzę zastępują dziwaczne, magiczne obrzędy i
poszukiwanie nowych wcieleń. Nawiasem, jedynie pan Robinson nie chce im ulec,
jako jedyny nie próbuje się "odrodzić", a kiedy już do tego dochodzi
jest wyobcowany. Nie ma nic wspólnego z wodą (w przeciwieństwie do reszty
społeczności) i jako pluszowy bizon natychmiast zaczyna się topić. Robinson to
zresztą odpychająca postać, łączy tandetną czułostkowość z sadystycznym
okrucieństwem i patos z wulgarnością, i oczywiście marzy o karierze polityka. To
kolejna kpina.
To wszystko jednak za mało, by, jak to jednak
zrobiono, ogłosić książkę powieścią kultową. Jest jedynie pretensjonalna i z
pretensjami do mądrości. Odrzuca chaos, mieszanina stylistyczna i ogólna
tandeta. Antrim? Nie, dziękuję.
Autor: Donald Antrim
Tytuł: Głosuj na pana Robinsona i lepszy świat
Tłumaczenie: Mikołaj Denderski
Wydawnictwo: Karakter
Data wydania: 2019
Tytuł: Głosuj na pana Robinsona i lepszy świat
Tłumaczenie: Mikołaj Denderski
Wydawnictwo: Karakter
Data wydania: 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz