niedziela, 12 lutego 2017

Król, Szczepan Twardoch



"Król" Twardocha to, mimo prób reklamowania książki jako niemal arcydzieła, po prostu sprawnie napisana powieść gangsterska. 



Brak w niej próby zmierzenia się z własną historią i własną tożsamością, chociaż biografia bohatera daje tu spore możliwości. Chwyty literackie zapożyczył Twardoch ze swoich wcześniejszych, ambitniejszych powieści stąd to mylne wrażenie literatury wysokiej.  Zapożyczony gadający Litani, dryfujący nad miastem jest stylistycznie wtórny. Refren o zabitym ojcu narratora (także wtórny):"jak ciało koguta na kaparot" kompletnie niczego nie wnosi, to już tylko maniera pisarska. Sam wielokrotnie w tym refrenie przywoływany stary Bernsztajn to nawet nie postać marginalna, on nie istnieje w powieści, więc refreniczne zawodzenie niczemu tu nie służy. Może jedynie zachwianiu pozycji i tak już niewiarygodnego narratora, który stale podkreśla, że nie pamięta czy to, o czym mówi wydarzyło się, czy był świadkiem wydarzeń, czy jedynie opowiedział mu o nich główny bohater - Jakub Szapiro.  Narrator to niby obserwator, ale w wydarzeniach nie bierze udziału i nawet ostatnia dotycząca narratora wolta, ujawniająca kim jest naprawdę, w rzeczywistości niczemu nie służy. To tylko kolejna literacka, narracyjna gra, która miała sytuować "Króla" półkę wyżej na literackim regale i to ta gra miała nobilitować tę gangsterską historyjkę do literatury wysokiej. Sęk w tym, że narrator jest od samego początku niewiarygodny, więc chwyt nie działa. Mojżesz Bernsztajn jest niewiarygodny także jako postać, nie sposób uwierzyć by ktokolwiek dobrowolnie przyłączył się do oprawcy, który zamordował jego ojca.
Pozostałe postacie są wprawdzie wyraziste, ale i konwencjonalne. Burdelmama Ryfka Kij to klasyk gatunku: święta dziwka, zawsze wierna i czekająca jak Penelopa, żona - nieżona Emilia jest jak anioł: dobra i blondynka. Nawet skrajnie zepsuta Anna nie odbiega schematu, wszak pochodzi z zepsutej bogactwem klasy wyższej. Wszystkie postaci są przerysowane aż do karykaturalnej postaci. Kum Kaplica to dawny bohater PPS, który teraz żyje z uciskania biedoty, a żyje tak dobrze, że co chwila trzeba podkreślać jego nadwagę, Pantaleon Karpiński to dewot - sadysta, a faszyzujący Ziembiński za grzech nacjonalizmu został przez pisarza ukarany seksualną niemocą, skutkującą uciekaniem się do perwersji i wyuzdaną córką - a to w świecie "macho" dwa największe nieszczęścia, jakie mogą spotkać mężczyznę. Nieco lepiej wypada postać głównego bohatera. Jakub Szapiro to bokser i bandyta, prawa ręka Kuma Kaplicy ma jednak świadomość, że jest bandytą i mordercą. Mimo to narrator idealizuje głównego bohatera. Szapiro to piękniś jakich mało, na jego widok kobiety mdleją i obdarowują go zaproszeniami, a Szapiro chętnie z zaproszeń korzysta obsługując połowę Warszawy. Przy tym jest zakochany w żonie, a dla synów jest chodzącą dobrocią. Szapiro to najciekawsza postać, kreowany na samca Alfa jest w rzeczywistości człowiekiem słabym , ulegającym wpływom i dającym sobą kierować i ludziom, i przypadkowi. Silny jest tylko z pistoletem w kieszeni, wymuszający haracze od biedoty i mordujący najsłabszych. Ta kolekcja sprzeczności czyni go naprawdę ciekawym.
Ta pogarda dla słabszych widoczna jest nie tylko w działaniach głównego bohatera, jest w "Królu" wszechobecna. Nie tylko wobec biedoty zresztą, także wobec kobiet. Maltretowanie kobiet jest u Twardocha już nie tylko akceptowalne, normalne, jest wręcz pochwalane. Nie ma tu ani jednego bohatera, który nie bije. Znieczulica w stosunku do losu kobiet, słabszych i mniejszości jest tu przerażająca i wszechobecna. Nawet śmierć Józefa Sztajgieca pokazana jest tak, jakby to sam bezbronny krawiec był winny własnej śmierci, a nie zawdzięczał jej masakrze jaką bojówki zgotowały Żydom.
Przedstawione w powieści konflikty rasowe siłą rzeczy muszą być uproszczone, "Król" to nie powieść historyczna, jednak świetnie pokazany jest w książce narastający antysemityzm: nacjonaliści Piaseckiego (w "królu" Bolo i jego grupa), bojówki ONR, działania prasy itd.  Analogia do współczesności nasuwa się sama. W tym wymiarze powieść Twardocha staje się przestrogą, świetnie pokazuje do czego prowadzi politykierstwo (zamiast dalekowzrocznej polityki), zgoda na przemoc i pochwała rasizmu. Obraz Polski z 1937 r. jest bardzo trafny, jednak już sama kreacja przestępczego półświatka jest jednak mało przekonująca. Bardziej chyba przypomina współczesność niż lata 30. Wulgaryzacja języka jest typowa raczej dla naszych czasów i końca XX wieku. Samochody w 1937? Nieliczne, a już tak wyszukane jak samochód Szapiro i jeszcze bardziej krzykliwy wóz Kaplicy zwracałyby na siebie niepotrzebnie uwagę. Mało prawdopodobne.
Tak więc "Król" to tylko powieść sensacyjna w stylu retro. Czyta się świetnie, nawet jeżeli początkowo męczy wulgarny język, to trzeba przyznać, że "Król" to powieść sprawnie, dobrze napisana i niezła w swojej klasie. To naprawdę dobra powieść gangsterska, ale wielkiej literatury nie ma się co spodziewać. Spodoba się na pewno chłopcom w różnym wieku, którzy tęsknią za światem męskiej przygody i oderwaniem się od biurka.


Autor: Szczepan Twardoch
Tytuł: Król
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2016



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Życie przed sobą" Romain Gary

  Za "Życie przed sobą" Romain Gary otrzymał nagrodę Goncourtów. Po raz drugi otrzymał nagrodę, którą można otrzymać tylko raz ...