"Król" Twardocha to, mimo prób
reklamowania książki jako niemal arcydzieła, po prostu sprawnie napisana
powieść gangsterska.
Brak w niej próby zmierzenia się z własną historią i
własną tożsamością, chociaż biografia bohatera daje tu spore możliwości. Chwyty
literackie zapożyczył Twardoch ze swoich wcześniejszych, ambitniejszych
powieści stąd to mylne wrażenie literatury wysokiej. Zapożyczony gadający Litani, dryfujący nad
miastem jest stylistycznie wtórny. Refren o zabitym ojcu narratora (także
wtórny):"jak ciało koguta na kaparot" kompletnie niczego nie wnosi,
to już tylko maniera pisarska. Sam wielokrotnie w tym refrenie przywoływany
stary Bernsztajn to nawet nie postać marginalna, on nie istnieje w powieści,
więc refreniczne zawodzenie niczemu tu nie służy. Może jedynie zachwianiu
pozycji i tak już niewiarygodnego narratora, który stale podkreśla, że nie
pamięta czy to, o czym mówi wydarzyło się, czy był świadkiem wydarzeń, czy
jedynie opowiedział mu o nich główny bohater - Jakub Szapiro. Narrator to niby obserwator, ale w wydarzeniach
nie bierze udziału i nawet ostatnia dotycząca narratora wolta, ujawniająca kim
jest naprawdę, w rzeczywistości niczemu nie służy. To tylko kolejna literacka,
narracyjna gra, która miała sytuować "Króla" półkę wyżej na
literackim regale i to ta gra miała nobilitować tę gangsterską historyjkę do
literatury wysokiej. Sęk w tym, że narrator jest od samego początku
niewiarygodny, więc chwyt nie działa. Mojżesz Bernsztajn jest niewiarygodny
także jako postać, nie sposób uwierzyć by ktokolwiek dobrowolnie przyłączył się
do oprawcy, który zamordował jego ojca.
Pozostałe postacie są wprawdzie wyraziste, ale i
konwencjonalne. Burdelmama Ryfka Kij to klasyk gatunku: święta dziwka, zawsze
wierna i czekająca jak Penelopa, żona - nieżona Emilia jest jak anioł: dobra i
blondynka. Nawet skrajnie zepsuta Anna nie odbiega schematu, wszak pochodzi z
zepsutej bogactwem klasy wyższej. Wszystkie postaci są przerysowane aż do
karykaturalnej postaci. Kum Kaplica to dawny bohater PPS, który teraz żyje z
uciskania biedoty, a żyje tak dobrze, że co chwila trzeba podkreślać jego
nadwagę, Pantaleon Karpiński to dewot - sadysta, a faszyzujący Ziembiński za
grzech nacjonalizmu został przez pisarza ukarany seksualną niemocą, skutkującą
uciekaniem się do perwersji i wyuzdaną córką - a to w świecie "macho"
dwa największe nieszczęścia, jakie mogą spotkać mężczyznę. Nieco lepiej wypada
postać głównego bohatera. Jakub Szapiro to bokser i bandyta, prawa ręka Kuma
Kaplicy ma jednak świadomość, że jest bandytą i mordercą. Mimo to narrator
idealizuje głównego bohatera. Szapiro to piękniś jakich mało, na jego widok
kobiety mdleją i obdarowują go zaproszeniami, a Szapiro chętnie z zaproszeń
korzysta obsługując połowę Warszawy. Przy tym jest zakochany w żonie, a dla
synów jest chodzącą dobrocią. Szapiro to najciekawsza postać, kreowany na samca
Alfa jest w rzeczywistości człowiekiem słabym , ulegającym wpływom i dającym
sobą kierować i ludziom, i przypadkowi. Silny jest tylko z pistoletem w
kieszeni, wymuszający haracze od biedoty i mordujący najsłabszych. Ta kolekcja
sprzeczności czyni go naprawdę ciekawym.
Ta pogarda dla słabszych widoczna jest nie tylko w
działaniach głównego bohatera, jest w "Królu" wszechobecna. Nie tylko
wobec biedoty zresztą, także wobec kobiet. Maltretowanie kobiet jest u
Twardocha już nie tylko akceptowalne, normalne, jest wręcz pochwalane. Nie ma
tu ani jednego bohatera, który nie bije. Znieczulica w stosunku do losu kobiet,
słabszych i mniejszości jest tu przerażająca i wszechobecna. Nawet śmierć
Józefa Sztajgieca pokazana jest tak, jakby to sam bezbronny krawiec był winny
własnej śmierci, a nie zawdzięczał jej masakrze jaką bojówki zgotowały Żydom.
Przedstawione w powieści konflikty rasowe siłą
rzeczy muszą być uproszczone, "Król" to nie powieść historyczna,
jednak świetnie pokazany jest w książce narastający antysemityzm: nacjonaliści
Piaseckiego (w "królu" Bolo i jego grupa), bojówki ONR, działania
prasy itd. Analogia do współczesności
nasuwa się sama. W tym wymiarze powieść Twardocha staje się przestrogą, świetnie
pokazuje do czego prowadzi politykierstwo (zamiast dalekowzrocznej polityki),
zgoda na przemoc i pochwała rasizmu. Obraz Polski z 1937 r. jest bardzo trafny,
jednak już sama kreacja przestępczego półświatka jest jednak mało przekonująca.
Bardziej chyba przypomina współczesność niż lata 30. Wulgaryzacja języka jest
typowa raczej dla naszych czasów i końca XX wieku. Samochody w 1937? Nieliczne,
a już tak wyszukane jak samochód Szapiro i jeszcze bardziej krzykliwy wóz
Kaplicy zwracałyby na siebie niepotrzebnie uwagę. Mało prawdopodobne.
Tak więc "Król" to tylko powieść
sensacyjna w stylu retro. Czyta się świetnie, nawet jeżeli początkowo męczy
wulgarny język, to trzeba przyznać, że "Król" to powieść sprawnie,
dobrze napisana i niezła w swojej klasie. To naprawdę dobra powieść
gangsterska, ale wielkiej literatury nie ma się co spodziewać. Spodoba się na
pewno chłopcom w różnym wieku, którzy tęsknią za światem męskiej przygody i
oderwaniem się od biurka.
Autor: Szczepan Twardoch
Tytuł: Król
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2016
Tytuł: Król
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz