Balzakiana-
już sam tytuł jest pretensjonalny choć zapewne miał być oryginalny, miał też
sugerować pokrewieństwo z prozą Balzaca. I rzeczywiście z Balzaca sporo tu
zapożyczeń: postaci wędrujące z utworu do utworu i spinające w całość cztery
odrębne opowiadania, podobne są też ramy czasowe opisywanych wydarzeń, brak
jednak tak charakterystycznej dla twórcy „komedii ludzkiej” czystej opisowości. Balzac opisywał, Dehnel stara się wprawdzie
opisywać, ale nie udaje mu się uciec od oceniania – wartościowania
rzeczywistości (a może tylko świata przedstawionego). Narrator Balzaca jest
wszechwiedzący, Dehnela też, różnica tkwi jednak w sposobie traktowania
czytelnika.
Narrator Balzacowski jest zżyty z czytelnikiem, nie pozwala sobie
jednak na nadmiar poufałości, u Dehnela natomiast prostacko puszcza oko do
czytelnika, sugerując mu przy tym nie tylko „wspólność” światów i znajomość
tematu, ale też co i jak należy ocenić jakby jego inteligencji nie dowierzał.
Na
szczęście łączenie tradycji ze współczesnością nie zawsze jest tu pomyłką. Obok
partii, w których forma jest niedostosowana do treści, język bohaterów do ich
pozycji i charakteru zdarzają się i miejsca z uroczkami, smaczkami, wyrafinowaną
narracją etc, które niestety nikną
przygniecione falami, nie zawsze potrzebnych,
dygresji i retrospekcji. Bohaterowie często posługują się anachronicznym
językiem, obdarzył ich też autor staroświeckimi imionami, a same sytuacje i
osoby bywają wręcz nieprawdopodobne. Czy możliwa jest egzystencja Asi
Ściepkówny w kształcie nadanym jej w opowiadaniu, jeśli ta Asia żyje
współcześnie, ma dostęp do telewizji, ba, nawet do Internetu, chodzi do liceum,
więc ma wiele okazji do różnorakiej demoralizacji i ulegania nieodpowiednim
wpływom? Nie znajduję ku temu przekonujących przesłanek, podobnie jak nie
znajduję ich, gdy czytam o szczęśliwym małżeństwie Weroniki. „Mięso wędliny
ubiory tkaniny” dzięki wprowadzeniu tego małżeństwa stały się opowiastką z
tezą, nachalną obroną przebrzmiałych dawno tradycji (klasowości, aranżowania
małżeństw itp.), próbą ratowania dawnego świata i dawnego rytmu życia, który
przegrał w starciu z obecnym tempem życia, jego zmiennością i barwnością. Dawne
wartości przeszczepione w zmienione realia ulegają w świecie kreowanym przez
Dehnela wypaczeniu – świat nowobogackich przyswaja jedynie powierzchowny
blichtr bez głębszych wartości i kultury dawnej arystokracji, czego przykładem
choćby rezydencja Włos(t)ów i historia ich „rodowego” nazwiska. Zaskakujące
jest zakończenie tego opowiadania(„Miłość korepetytora”), zaskakujące i
nieprawdopodobne, ale będące ilustracją kolejnej tezy – nowa „arystokracja”
przejmuje jedynie wady poprzedniej.
Zatem
nie czytać? Wprost przeciwnie. Czytać. Mimo niedociągnięć warsztatowych
opowiadania Dehnela obnażają bezlitośnie gorzkie prawdy o nas samych. Bohaterowie
są w większości przypadków i mimo niedociągnięć pełnokrwistymi,
charakterystycznymi postaciami, zdolnymi wzbudzać reakcje czytelnika, choćby to
była irytacja. To zarazem panorama społeczna i opowieści o odwiecznych ludzkich
namiętnościach i żądzach, o obłudzie, chciwości, naiwności wykorzystywanej
przez innych. To świat gdzie dominuje bezwzględna rywalizacja, gdzie rządzi
pieniądz, gdzie silniejszy ma rację- to nasz świat. Dehnela warto czytać, ale
rozsądnie i spokojnie, bez ulegania modzie i sugerowania się legendą „Lali”, bo
to już inny styl, inna literatura i inne wymagania.
Balzakiana
Autor: Jacek Dehnel
Wydawnictwo: W.A.B. 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz