poniedziałek, 23 listopada 2015

Marina, Carlos Ruiz Zafon


Niespełniona obietnica

Jeżeli już czytać to raczej jako osobliwość i jako świadectwo rozwoju pisarza. Marina potraktowana jako świadectwo rozwoju, początek twórczości może być pozycją ciekawą dla literaturoznawców, lingwistów i być może psychologów, dla pozostałych czytelników natomiast, zwłaszcza dorosłych i obytych z literaturą, książka ta będzie jedynie gorszą wersją horroru klasy B i kompilacją wielu znanych już wcześniej pomysłów i motywów.


Początek i równocześnie najbujniejszy rozwój literatury gotyckiej przypada na dobę romantyzmu, w Marinie jednak zestawił Zafon to wszystko, co już 200 lat wcześniej znalazło się w powieściach Mary Shelley, Ann Radcliffe czy Walpole’a. Mamy więc cmentarze, opuszczone domostwa, a nawet całe dzielnice opuszczonych, zrujnowanych domów, mamy szalonych lekarzy i ich nieprawdopodobne badania – eksperymenty medyczne, mamy galerię tajemniczych postaci, przy czym każda kolejna jest wprowadzana przez pisarza w identyczny sposób i w końcu jeżdżące po niemal współczesnej nam, bo z lat 80. XX wieku, Barcelonie karety, a nawet żywe trupy. Ten nadmiar wyraźnie pokazuje, że wszystko tu jest zapożyczeniem, a Zafon z niczego nie umie zrezygnować. Książka męczy, nudzi, a doczytać ją do końca można właściwie tylko dlatego, że ten nadmiar w końcu zaczyna śmieszyć, zwykle zresztą tam gdzie z założenia miało być groźnie i strasznie, a czytelnik brnie do końca, zastanawiając się jaką jeszcze komedię w miejsce horroru zdoła odnaleźć.
Eros i Thanatos – odwieczny motyw i temat tak głęboki, że nigdy nie opisany w pełni i zawsze inspirujący u Zafona stał się jedynie farsą, pretekstem do piętrzenia absurdów, łamania podstawowych zasad logiki i prawdopodobieństwa. Wielkie namiętności, ponadprzeciętni bohaterowie, wielcy artyści i uczeni, przedstawiciele elit finansowego i kulturalnego świata, bogactwo i przepych – takie spiętrzenie wszelkiego „naj” razi i daje efekt przesady.
Na domiar złego język powieści sili się na patos i tzw. „piękne myśli”, czyli nachalne pseudomądrości dla nastolatek, w formie ponadczasowych sentencji, idealnych do umieszczania na blogach np. „wspominamy tylko to, co nigdy się nie wydarzyło”.
Marina to wielkie rozczarowanie i niespełniona obietnica, bo początek jest obiecujący, nawet bardzo. Jest tu i znany już wielbicielom pisarza klimat tajemnicy, i klimat starej Barcelony, i nostalgia. To wyjaśnia jakim cudem później powstały znacznie lepsze powieści tego autora (bo Marina jest wcześniejsza od Cienia wiatru i Gry anioła), bazujące na takim właśnie klimacie, ale nie jest to powieść, od której można z pisarstwem Zafona zaczynać znajomość. Nadmiar Marinę zgubił, przy tej książce nie sposób zapomnieć, że czasem mniej znaczy więcej.


Tytuł: Marina
Autor:
Carlos Ruiz Zafon
Wydawnictwo:
Muza
Rok wydania: 2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Życie przed sobą" Romain Gary

  Za "Życie przed sobą" Romain Gary otrzymał nagrodę Goncourtów. Po raz drugi otrzymał nagrodę, którą można otrzymać tylko raz ...