Fleischmana, bohatera "Grandhotelu" Jaroslava Rudiša okrzyknięto czeskim Forestem
Gumpem. Co wspólnego mają ci dwaj? Nieprzystosowanie do życia i ujmującą
naiwność, która ujawnia się przy okazji 1.osobowej narracji. W książce pozornie
brak akcji, ale monologujący
bohater-narrator relacjonuje codzienne
drobiazgi, posługując się językiem naiwnym jak u dziecka. W rzeczywistości
jest jednak domorosłym filozofem, obdarzonym niecodziennym poczuciem humoru.
Największym atutem powieści jest właśnie język tych monologów Fleischmana i
sama kreacja bohatera-narratora: gapy i ciapy, a przy tym niepoprawnego
romantyka.
Tytułowy Grandhotel znajduje się wysoko, ponad miastem, z
którego bohater nie może uciec (dosłownie i metaforycznie) i jest i więzieniem,
i ostoją przegranych. Poza Fleichmanem,
który, co wymowne, niemal do końca książki nie ma imienia, rezyduje tu Ilja,
próbująca odnaleźć siebie dzięki rytuałowi codziennego robienia sobie
fotografii, czy Zuzana, odkrywająca siebie w popularnych psychotestach z
gazet. Patka sprzedaje w plastykowych
butelkach płyn "Happy Life", który jest dobry na wszystko, a Franz przywozi
do Liberca prochy wypędzonych Niemców Sudeckich i traktuje to jak ich powrót do
domu i swoją życiową misję. Grandhotel zasiedla niebywała kolekcja oryginałów,
ale wszyscy oni są nieszczęśliwi, smutni, niespełnieni, a równocześnie komiczni,
bo przerysowani. Ten śmiech to jednak śmiech przez łzy, a karykatury postaci są
naszymi lustrzanymi odbiciami, bo to w końcu powieść alegoria. Mimo
nostalgii o smutku pisze Rudiš z dystansem. Przerysowanie postaci
ratuje powieść przed patosem, melancholią, smutkiem, więc powieść o
niedostosowaniu iskrzy humorem.
Jak na hotel położony w chmurach przystało, bohaterowie
bujają w obłokach, a Fleischman, z racji
swoich meteorologicznych fascynacji, jest nawet nazywany Chmuromirem. Wszyscy
tu żyją w świecie iluzji i kreują siebie. Grandhotel oferuje iluzję życia
tak dobrego jak "Happy Life" w butelkach, a tworzone fikcje nie
służą niczemu poza samooszukiwaniem. Z Liberca nie można wyjechać, tak jak nie
można uciec od rzeczywistości, ale stale się próbuje. Chmuromir ucieka
w końcu, w wielkim stylu a nawet górnolotnie, ale ucieka ze starymi
problemami. Ucieka jednak wprost w niebo i
w tym cała, pocieszająca anegdota.
Autor: Jaroslav Rudis
Tytuł: Grandhotel. Powieść nad chmurami
Tłumaczenie: Katarzyna Dudzic
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Data wydania: 2013
Tytuł: Grandhotel. Powieść nad chmurami
Tłumaczenie: Katarzyna Dudzic
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Data wydania: 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz