"Świat w płomieniach" Siri Hustvedt to
skomplikowana opowieść o artystkach jako takich, ale też o ich dyskryminowaniu
w zdominowanym przez mężczyzn świecie sztuki. To jednak zaledwie pierwsza
warstwa, ledwie naskórek powieści. Skomplikowana intryga przeprowadzona przez
bohaterkę - Hurriet Burden- w kolejnych odsłonach spektaklu ukazuje nieco inne
aspekty.
Pierwsza wystawa Burdem, ukrytej za maską mężczyzny, to
niemalże kicz, ale przykuwający uwagę i zbierający pochlebne recenzje,
liczących się krytyków sztuki. Ten kicz jednak jest właśnie feministycznym
manifestem i wybuchem gniewu jednocześnie. Druga, do której Burden używa jako
maski czarnoskórego geja, także odbija się szerokim echem. Sama maska narzuca
jednak interpretację dzieła, a czytelnikowi pokazuje wpływ kontekstu i
stereotypów. Trzecia z wystaw, labirynt jest już wielopoziomową metaforą życia,
sztuki i samej powieści. W labiryncie łatwo się zgubić. Wystarczy moment
nieuwagi, by nie odnaleźć wyjścia, nie odczytać powieści.
Maski Harriet to nie tylko gry z krytykami sztuki. Bliższe są
może nawet poszukiwania prawdy o złożoności ludzkiej natury. Kolejne
"gęby" nie są przecież fałszem, każda odzwierciedla jakąś życiową
rolę i jakiś aspekt osobowości. Sama Burden została obdarzona przez autorkę
szeregiem cech postrzeganych jako typowo męskie lub przynajmniej nie-kobiece.
Podobnie jak sama autorka, Harriet jest bardzo wysoka. Przy tym kipi gniewem,
którego odczuwania niemal od zawsze kultura i wychowanie zabraniają kobietom.
Burden jest też niezwykle inteligentna. Kobieta? Wedle stereotypów już nie. Równocześnie
jednak to kochająca, opiekuńcza matka i babcia. Tak zbudowana postać, całkiem
przecież prawdopodobna, może nawet realna, to chodząca przestroga przed
stereotypizacją i wtłaczaniem w schemat.
Hustvedt jest filozofką. Nie sposób o tym zapomnieć czytając
"Świat w płomieniach". Opisywana przez nią recepcja kolejnych wystaw
przypomina o kantowskiej interpretacji postrzegania. Z jednej strony są zmysły,
które narzucają nam odbiór, z drugiej jednak strony na odbiór wpływa kontekst i
wcześniejsze doświadczenie odbiorcy. Te wzorce można jednak zdaniem Hustvedt
przełamać wywołując szok i do tego dąży Hariiet Burden.
Sama powieść doskonale wpisuje sie w dyskurs. To bachtinowska powieść polifoniczna zbudowana jako montaż różnorodnych źródeł, dotyczących Burden: jej dzienników, relacji prasowych, spisanych przekazów na jej temat, które wszystkie razem ukazują i złożoność postaci, i modele jej postrzegania.
Sama powieść doskonale wpisuje sie w dyskurs. To bachtinowska powieść polifoniczna zbudowana jako montaż różnorodnych źródeł, dotyczących Burden: jej dzienników, relacji prasowych, spisanych przekazów na jej temat, które wszystkie razem ukazują i złożoność postaci, i modele jej postrzegania.
"Świat w płomieniach" jest jak spełniona
przepowiednia. O Siri Hustvedt latami mówiono: żona Paula Austera, teraz po
"Świecie w płomieniach" role się chyba odwrócą.
Autor: Siri Hustvedt
Tytuł: Świat w płomieniach
Tłumaczenie: Jerzy Kozłowski
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017
Tytuł: Świat w płomieniach
Tłumaczenie: Jerzy Kozłowski
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz