Wydany w 2016 "Skoruń" wzbudzał zachwyt i
nie pozostawiał wątpliwości co do klasy pisarza, choć była to pierwsza książka
Macieja Płazy. Druga - "Robinson w Bolechowie" tę klasę potwierdza.
Akcja "Robinsona ..." jest rozpięta
pomiędzy Bolechowem a Poznaniem, ale przeważa Bolechów - wieś podzielona na
trzy strefy: wieś gospodarską, pegeer i górujący nad nimi hrabiowski pałac.
Historia rozpoczyna się przed wybuchem II wojny światowej i zostaje
doprowadzona do współczesności. Obejmuje więc szmat czasu i ukazuje przemiany
społeczne, które siłą rzeczy w tak długim okresie czasu muszą mieć miejsce.
Struktury świata zmieniają się jednak tylko pozornie, w rzeczywistości
pozostają stałe. Rewolucje i zmiany to tylko zmiany miejsc, sam schemat
podziału na elity i resztę pozostaje nienaruszony i ta nienaruszalność struktur
społecznych jest w Bolechowie świętością. Po wojnie pałac zostaje
przekształcony w muzeum, a miejsce nieżyjącego już hrabiego zajmuje kustosz,
przejmując nie tylko ocalałe zbiory i część prywatnych rzeczy hrabiego, ale i
jego pozycję.
Sztuka odgrywa w powieści niebagatelną rolę. Nie
tylko kolekcja hrabiego, dla ratowania której ryzykowano życie, istotny jest
też proces twórczy. Główny bohater jest malarzem, wychowanym przez dziadka
kustosza i matkę, także zajmującą się sztuką. Z perspektywy Roberta pokazywany
jest świat - wielka pracownia malarska pełna zmieniającego się światła,
kolorów, faktur i ludzi, portretowanych na obrazach. Wieś Roberta to ludzie,
sąsiedzi i ich gospodarstwa, praca, nie sielskie obrazki rodem z wyimaginowanej
arkadii. Chłopska wieś pojawia się głównie na obrazach i przy okazji malowania,
a to wystarczy, bo Robert to malarz realista, jak jego "pierwowzór". Nieprzypadkowo
obraz Andrew Wyethe'a trafił na okładkę książki. Życie książkowego Roberta jest
inspirowane biografią malarza, obrazy Roberta to obrazy Wyethe'a, a
portretowana przez Amerykanina Helga w powieści staje się Urszulą.
Urszula to tajemnica. Obiekt fascynacji i
obserwacji, modelka, osoba nieodgadniona. W "Robinsonie..." ona i
matka głównego bohatera to postaci najbardziej tajemnicze, enigmatyczne,
urastają wręcz do symboli niepoznawalności i innych ludzi, i życia. Obie, mimo
że utkane z tajemnic i niedopowiedzeń, są wyraziste, pełnowymiarowe, wspaniałe,
a zagadka pozostaje nierozwiązana. Odpowiedzi, podobnie jak we wcześniejszym
"Skoruniu", można się jedynie domyślać, z prostej przyczyny: historia
rodziny jest opowiadana przez Roberta i z jego perspektywy, jest więc też
opowieścią o rodzinnej tajemnicy, o której nikt z nim nie chce rozmawiać. Ale
to też opowieść o dojrzewaniu artysty. Nie sposób ocenić czego tu mniej, a
czego więcej, bo wszystkie wątki splatają się, przenikają wzajemnie,
uzupełniają i wpływają na siebie nawzajem, budując napięcie i akcję.
Język to równie misterna konstrukcja. Zdania są
piękne, długie, wielokrotnie złożone i przetykane poezją. Można się nawet
pokusić o literackie śledztwo i poszukać aluzji i parafraz. Językowe arcydzieło
i literacka uczta.
Autor: Maciej Płaza
Tytuł: Robinson w Bolechowie
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017
Tytuł: Robinson w Bolechowie
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz