"Droga do domu" wzbudza mieszane uczucia.
Reklamowana jako "saga tętniąca afrykańską magią życia" i książka
"barwna, nasycona egzotycznym pięknem, a czasem przejmującym
smutkiem" pozostawia niedosyt. Yaa Gyasi zamiast sagi napisała kilkanaście
uproszczonych biografii, fragmentów życiorysu, zresztą trafnie uchwyconych i
stąd żal, że nie są to dłuższe i pełniejsze historie. W tej wersji to 14
streszczeń, w których każdy z bohaterów jest ilustracją jakiejś formy przemocy,
z którą się zetknął, a poszczególne rozdziały to opowiadania z tezą, protest
przeciw niewolnictwu.
U Gyasi jest wszystko: kolonializm, walki plemienne
i sprzedawanie jeńców, mordercza, wymuszana biciem praca na plantacjach
Południa, są i ucieczki na Północ Stanów i "kolej podziemna", później
fałszywe oskarżenia i wyroki skazujące na niewolniczą pracę w majestacie prawa,
jeszcze później czarne getta i segregacja rasowa, narkotyki itd. Słowem całe
zło, jakie tylko mogło spotkać czarnego człowieka i wszystko to w jednej
książce. Dorosły czytelnik oczywiście doskonale wszystko to zna, bo to
podstawowe informacje, dla niego więc "Droga do domu" niczym
odkrywczym nie będzie. Być może będzie to świetna książka dla bardzo młodych
ludzi, którzy po prostu z racji wieku o niewolnictwie jeszcze wiedzą niewiele.
O tyle książka Ghanijki jest cenna, że może dać pierwszy impuls do poszukiwania
prawdy i źródeł obecnych rasowych konfliktów. Równocześnie jednak
"Droga..." niesie pewne zagrożenia, powtarzalność przedstawianego
okrucieństwa uodparnia czytelnika, powracające opisy przemocy mają działanie
znieczulające, już się na nie nie reaguje. Wszystko jest przewidywalne. Ilość
niestety nie zawsze przekłada sie na jakość, zwykle większym wstrząsem bywa
jedna przejmująca historia niż dziesiątki, bo te stają się już tylko
statystyką.
Losy większości bohaterów stworzonych przez Gyasi
mogłyby być wstrząsem dla czytelników, gdyby nie zostali oni potraktowani tak
źle przez samą autorkę, gdyby nie wtłoczyła ich biografii w zbyt pobieżne
streszczenia. A niemal każda z tych postaci mogłaby stać się pełnowymiarowym,
ciekawym człowiekiem i bohaterem odrębnej powieści. My niestety dostaliśmy niedokończone,
niedopowiedziane historie, a chciałoby się więcej. Tym bardziej, że język Gyasi
jest naprawdę dobry. Niewiele tu na szczęście tandetnej filozofii i marnych
kwiecistości, tych kilka potknięć zauważa się, bo rażą na tle naprawdę dobrego
stylu debiutującej pisarki. Sami bohaterowie żyją na dwu kontynentach, w Afryce
i Ameryce - niewolnicy i potomkowie
niewolników, a ich dzieje obejmują trzy wieki, od XVIII do po XXI. To
potomkowie dwu przyrodnich sióstr, jednej wydanej za białego kolonizatora, drugiej sprzedanej
do niewoli za ocean, jednak ani jedna, ani druga gałąź rodziny nie jest wolna
od nieszczęść wynikających w kolonializmu.
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że sięgnę po kolejne
książki Gyasi ze względu na język, a także z nadzieją, że znajdę w nich więcej
Afryki i pełnowymiarowych bohaterów. Nie zniechęca mnie nawet ewidentnie sztuczne
zakończenie "Drogi do domu", w którym po upływie trzech wieków
spotykają się przedstawiciele rozdzielonej jeszcze w XVIII w. rodziny. Mimo
zastrzeżeń to naprawdę niezły debiut.
Autor: Yaa Gyasi
Tytuł: Droga do domu
Tłumaczenie: Michał Ronikier
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2 czerwca 2016
Tytuł: Droga do domu
Tłumaczenie: Michał Ronikier
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2 czerwca 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz