Pierwszy kontakt z książką "Bracia Burgess"
może czytelników znających twórczość Elizabeth Strout wprawić w konsternację.
Przecież to już było. Na szczęście tylko prolog przypomina "Mam na mię
Lucy", styl plotek i telefonicznych pogaduch to ledwie kilka pierwszych
stron, a później ... Później jest
świetna powieść i nieprzypadkowo to "Braci Burgess" uważa się za
najlepszą jak dotąd książkę w dorobku pisarki. Niemal wszystko w tej powieści
jest doskonałe. Jest niezłe tempo wydarzeń, które jednak nie skazuje bohaterów
na niebyt. Nieczęsto się zdarza, że akcja i głębia psychologiczna bohaterów idą
w parze.
Pomysł, pierwszy zarys powieści zaczerpnęła pisarka
z prasy. W Maine, skąd pochodzi Strout, pewien 30 latek wrzucił do meczetu świńską głowę. To ten epizod stał
się zalążkiem książki, z tym że w swojej powieści Amerykanka odmłodziła
bohatera czyniąc z niego nastolatka. Sam Zach, który jest sprawcą całego
zamieszenia pozostaje jednak w cieniu, głównymi bohaterami są jego najbliżsi
krewni: matka i dwaj wujowie- Jim i Bob, obaj prawnicy, podobnie zresztą jak
autorka książki. Prawnicze wykształcenie Strout jest widoczne, choć nie
prawnicze kruczki i polityczne reperkusje są najistotniejszą częścią wydarzeń.
Zabiegi prawników, kodeksy, wiece i przemówienia są świetną
charakterystyką Stanów, stanowią
doskonale zarysowane tło wydarzeń, są też pretekstem do prezentacji
poszczególnych bohaterów, szczególnie ich podejścia do prawa i polityki. Zresztą
samo rozwiązanie politycznego skandalu, wywołanego przez Zacharego jest piętą
achillesową powieści, jest nieprawdopodobne, niemal baśniowe i przydarza się
jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Wybryk Zacha sprowadził obu braci prawników do
Maine, które opuścili i siostry, z którą utrzymują kontakt telefoniczny.
Ponowne spotkanie po latach nie jest łatwe, wychodzą na jaw dawne kłamstwa, a
konflikty zostają wyciągnięte na światło dzienne. Równolegle obok bieżących
wydarzeń dotyczących procesu poznajemy prywatne życie rodzeństwa Burgessów:
sławnego Jima, bezkrytycznie uwielbianego przez brata, Boba, żyjącego z piętnem
przeszłości i jego rozwiedzioną, nieszczęśliwą siostrę bliźniaczkę - Susan.
Każde z nich żyje inaczej, wybrało inne środowisko i inną drogę życiową i jest
w efekcie reprezentantem innej grupy społecznej. Rozgoryczona, oschła Susan
reprezentuje biedną, zaniedbaną prowincję, a jej sposób taktowania syna jest
kalką tego, jak ją samą traktowała matka i kwintesencją amerykańskiego
"zimnego chowu". Naiwny, prostoduszny Bob, to alkoholik (kolejny
amerykański stereotyp) i reprezentant klasy średniej. Natomiast Jim to
prawnicza sława i gwiazdor opływający w dostatki. Skąd te różnice wśród ludzi
wychowanych w jednym domu? To wpływ traktowania całej trójki przez matkę. Te
"trupy" przeszłości poznajemy stopniowo i powoli odkrywamy, że w
efekcie wychowania w chorej atmosferze domu Burgessów wszyscy są skrzywdzeni.
Relacje rodzinne, towarzyskie i społeczne zostały
oddane z niezwykłą pieczołowitością i to te sceny obnażają prawdę i o kondycji
bohaterów i o zjawiskach społecznych typowych dla Ameryki. Najmocniejszą stroną
są tu mistrzowsko prawdziwe dialogi i migawki z życia codziennego. Bohaterów poznajemy
właśnie w takich krótkich ujęciach, ale przy okazji poznajemy i ich myśli. To
stąd czerpiemy wiedzę o przeszłości i poglądach bohaterów, które niekoniecznie
są zgodne z obowiązującymi normami. Kwestie tolerancji i imigrantów zajmują w
powieści sporo miejsca nie tylko z racji wykroczenia, popełnionego przez Zacha.
Oficjalnie USA to kraj wielokulturowy i tolerancyjny, w praktyce jednak
oficjalne poglądy nie idą w parze z prywatnymi zapatrywaniami. Nawet
ucieleśnienie dobroci - Bob, który wcześniej korygował błędy siostry mówiącej o
Somalijczykach Somaliańczycy, co świadczy o ignorancji, ale i braku szacunku,
na widok Somalijki na ulicy myśli: "żeby tylko nie zrobiło się ich za
dużo". Pozory i płycizna. Płytkość świetnie ilustruje np. Pam, czerpiąca
wiedzę o imigrantach z kolorowej prasy kobiecej. Nie ona jedna zresztą.
Tolerancja jest wymuszona i tak "autentyczna" jak "spontanicznie
organizowane" wiece poparcia tolerancji. Inność rodzi lęk. Lekiem jest,
czy raczej może być poznanie tej inności,
ale nie można jej poznać, kiedy do obaw w poprawnym politycznie społeczeństwie
nie sposób się przyznać.
"Bracia
Burgess" to książka rozliczeniowa i moralizatorska, ale Strout do
perfekcji opanowała prawienie morałów bez pouczania. U niej nie ma kazań, są
tematy do przemyślenia.
Autor: Elizabeth Strout
Tytuł: Bracia Burgess
Tłumaczenie: Małgorzata Maruszkin
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2016
Tytuł: Bracia Burgess
Tłumaczenie: Małgorzata Maruszkin
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz