poniedziałek, 2 października 2017

Duchy Jeremiego, Robert Rient


Dziadek stary Sybirak, do tego z "alshajmerem", sąsiadka dziadka - Maria to Żydówka, która cudem przeżyła obóz koncentracyjny, babcia, też Żydówka, z Getta trafiła do polskiego domu  i przeżyła, ale straciła całą rodzinę, ciotka Estera to lesbijka, "którą Bóg opętał", a matka umiera na raka. O wszystkim tym opowiada 12 letni Jeremi i to właśnie kreacja narratora umożliwiła wprowadzenie takiej ilości trudnych tematów i zgranie ich w spójną, logiczną i nienużącą całość. 



"Duchy Jeremiego" to opowieść o śmierci w wielu odsłonach i wielu odmianach, tyle że dla 12 letniego narratora wszystkie historie dzieją się równocześnie, bo chroniony wcześniej chłopiec o wszystkim dowiaduje sie niemal w jednej chwili. Nawet dla dojrzałego człowieka byłoby aż nadto. Ból i strach są wszechobecne. Najstarsze pokolenie stale obawia się gestapo, antysemityzmu i ponownych wywózek na Syberię. Młodsze pokolenie dziedziczy traumę, nawiasem mówiąc świetnie o tym mechanizmie dziedziczenia pisał Mikołaj Grynberg, i zaraża lękiem najmłodszych. Rodzinne tajemnice, tematy, o których się nie rozmawia nie tylko irytują, ale  i niepokoją, wywołują stałe napięcie i atmosferę oczekiwania na  katastrofę. Poszukiwanie prawdy o rodzinie jest też poszukiwaniem prawdy o sobie. Żyd - to słowo boli, bo być Żydem to żyć w lęku, czekać na łomotanie do drzwi i zagazowanie. Jeremi, który o wojnie wie niewiele "zarażony wojną" śni o gestapo. To cena prawdy o sobie i rodzinie.
W konfrontacji z traumami bliskich, chorobą matki, przeprowadzką na wieś do dziadka Jeremi musi dorosnąć i przejąć odpowiedzialność za życie innych. Pilnuje dziadka, sprawdzając "testem Syberii" czy rozmawia z dziadkiem czy z "alshajmerem", pomaga w gospodarstwie i zarabia, żeby pomóc mamie (choć ona raczej nie ucieszyłaby się wiedząc jak zarabia jej syn). Ciągle jednak to dziecko, które nie dostrzega istoty problemów i interpretuje wszystko po swojemu. Naiwność Jeremiego podkreśla tragizm, ale jest i źródłem komizmu, choć chwilami gorzkiego.
"Duchy..." są także powieścią o żałobie przeżywanej przez dziecko i poszukiwaniu ratunku. Tytułowe duchy w życiu babci Jeremiego- Elzy i samego Jeremiego to, wedle słów samego autora książki, "natrętne myśli, nierozwiązane problemy, tajemnice rodzinne, wyparte emocje, niepokój i lęk". Te duchy przychodzą i stają się najważniejsze. Ważniejsze niż miłość, przyjaźń, bliscy. Odbierają radość życia, a jednak są przez bohaterów przywoływane.
Mimo skali problemów poruszanych w powieści Rient uniknął patosu. Uchroniła go przed nim narracja prowadzona z perspektywy dziecka i naturalność jego spostrzeżeń i skojarzeń. Język stylizowany na język 12- latka, potoczny, z błędami, pełen odniesień do współczesności nastolatków bawi i nieodparcie kojarzy się z językiem powieści "Życie przed sobą" E. Ajara.
Doskonała książka, mistrzowsko napisana. Czytanie boli, a śmiech jest przez łzy.



Autor: Robert Rient
Tytuł: Duchy Jeremiego
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Życie przed sobą" Romain Gary

  Za "Życie przed sobą" Romain Gary otrzymał nagrodę Goncourtów. Po raz drugi otrzymał nagrodę, którą można otrzymać tylko raz ...